listopada 12, 2011

listopada 12, 2011

Pieczony bakłażan z sosem śliwkowym


Oj no dawno mnie tu nie było. Znaczy bywam codziennie, obczajam nałogowo statystyki i komentarze ;) Ale żeby już notkę wrzucić to czasu w tygodniu totalnie brak!
Nic nie zamieszczałam nawet w zeszły weekend, bowiem byłam w Warszawie. A że jestem z Krakowa i do Warszawy to mi jakoś nie po drodze, była to nie lada wycieczka. Muszę napisać, że miło zaskoczona byłam podrożą ekspresem . Sikowata kawka w cenie biletu, lekko przegięty konduktor zwracający się do podróżnych "kochani" i opowiadający absurdalnie głupie kawały, parę przystanków w krzakach i włączone ogrzewanie pomimo ciepłej pogody. Epicko!
W sumie w ogóle nie chodziłam po osławionych warszawskich wegańskich miejscówkach. Jakoś nie było czasu i musiałam się zadowolić domowym gotowaniem na szybko. Ale nie mam się w sumie czym pochwalić.
Dziś nadrabiam blogowanie. Wrzucam przepis na bakłażana, którego bardzo dawno nie jadałam. Przysięgam chyba z pół roku jak nie dłużej. Tak sobie przypomniałam jego smak  jak byłam ostatnio na laanczu w krakowskiej 'Karmie'.
Ludzie polecam ten bar. Reklamuje się jako wegetariańsko-wegański. Menu wegańskie mają baaardzo słabe bo małe. Trochę, jest drogo, ale zupę krem  marchewkową podają ge-nia-lną.
Chociaż cokolwiek by tam nie gotowali, to i tak nic nie pobije ich kawy! naprawdę! jeśli tylko ma się czas, ochotę na kawę i szczęście ( bo to jest potrzebne 'Karma' jest dość mała i nie zawsze znajdzie się wolne miejsce ) to tylko do Karmy.  Oczywiście podają kawę na wynos , ale każdy/każda wie, że kawa najlepiej smakuje z filiżanki.
Ostatnio pożarłyśmy tam pizzetki i właśnie były z bakłażanem, to tez sobie o nim przypomniałam.
Bakłażana wtranżoliłam dziś z sosem śliwkowym. Można go też nazwać chutny'em. Ważne, że jest słodki i idealnie pasuje do gorzkawego bakłażana. :)

Potrzebowałam:
  •  bakłażana
  • oliwę
  • 2 ząbki czosnku
  • oregano
  • sos sojowy
  • sól

sos

  • 2 cebule
  • 2 małe pomidory
  • około 5 łyżek powideł śliwkowych
  • sól, pieprz ziołowy, 
  • świeży imbir



Zanim zabrałam się do porządnego gotowania, umyłam bakłażana, pokroiłam go na talary grubości około 1cm, posoliłam dość obficie i zostawiałam na około godziny, aby bakłażan puścił gorzkie soki. Po godzinie kawałki bakłażana wycisnęłam i umyłam. Następnie znowu posoliłam i odłożyłam na około 15 minut.
Po tym czasie kolejny raz umyłam kawałki bakłażana.
Zrobiłam marynatę.
Około 5 łyżek oliwy, do tego 2 zgniecione ząbki czosnku, 2 łyżki sosu sojowego i dwie szczypty oregano. Wymieszałam marynatę i wrzuciłam do niej kawałki bakłażana. Wymieszałam dokładnie, by marynata pokryła wszystkie kawałki warzywa.
Odstawiam na bok. W tym czasie zrobiłam sos.

Sos właściwie jest typowym chutneyem. Łączy w sobie słodkość owoców ,w tym wypadku śliwek, z warzywami i korzennymi przyprawami.

Cebulę pokroiłam w kostkę. Wrzuciłam do rondla i smażyłam do momentu, kiedy cebula zmięknie i zarumieni się. Posoliłam cebulę.
Pomidory nacięłam na krzyż i zalałam wrzątkiem. Następnie obrałam je i bardzo drobno posiekałam. Dodałam do cebuli i wymieszałam. Dodałam do cebuli i pomidorów około 5 łyżek śliwkowych powideł. Ponoć powidła są tylko śliwkowe, a reszta to dżemy;)
Wszystko mieszam, dodałam szczyptę soli,  pieprzu ziołowego i troszkę startego świeżego imbiru, tak dla aromatu.
Sos gotuję się. Niech chwilę pobulgocze.


Kawałki bakłażana na wszelki wypadek jeszcze trochę mieszałam w marynacie, zanim wyłożyłam je na blaszkę.
Bakłażany włożyłam do nagrzanego do 175 stopni piekarnika i piekłam z obu stron po około 10 minut.



 No i piosenka na dobry dzień i wieczór :)




2 komentarze:

  1. Kolejny sos, który sprawia, że mam ochotę zjeść komputer...

    OdpowiedzUsuń
  2. Wypróbowaliśmy . Do sosu daliśmy mielony imbir (z braku świeżego). Bardzo dobre

    OdpowiedzUsuń