Jest ziiimnnoooooooooo. Jest zimno, szaro buro i totalnie do dupy. Ja chce porządną złoto-czerwoną słoneczną jesień, a po niej globalne ocieplenie i od razu lipiec!
Zaczęłam rok akademicki ,wiec co też oznaczą rzadsze blogowanie i pewnie rzadsze spożywanie pożarnych obiadów. Dieta kawowo-papierosowo-costam co się kupi na kleparzu rozpoczęta!
Nie ma śmiania, ale tak to wygląda sprawa jak się jedzie na dosłownie cały dzień na uczelni i wraca 20...albo później..albo sienie wraca bo sięzapiło..nanana
wracając to topiku myślę i wierze, że mimo wszystko jakoś sobie poradzę i będę blogować nadal często. W końcu wolny wtorek do czegoś zobowiązuje..nie tylko do spania i słuchania japońskiego ambientu.
Wspominałam, że nie miałam ostatnio neta (neostrada ssie) więc ominął mnie min wpis o dniu wegańskich wypieków.
Dziś to nadrabiam. 30 września upiekłam wegańskie słodkie bułeczki bananowe i czekoladowo malinowe ciasto. Niestety z ten drugi szybko zniknął i tak się sprawy potoczyły, że nie zdążyłam zrobić żadnego porządnego zdjęcia.
Potrzebowałam
- 1 i 3/4 kubka przesianej mąki
- łyżeczkę proszku do pieczenia
- szczyptę soli
- łyżkę cynamonu
- 1/2 kubka cukru
- 3 banany lub niecały słoiczek dżemu bananowego
- 1/2 kubka mleka sojowego
- 1/3 kubka soku jabłkowego
- łyżkę octu jabłkowego/lub soku z cytryny
- łyżkę sezamu
Mąkę przesiałam przez sitko i dodałam inne suche składniki.
Do mleka dodajemy łyżkę octu jabłkowego. W domu mamy taki własnej roboty. Słyszałam, że ocet jabłkowy jest drogi więc tłumaczę, że chodzi o to by zakwasić mleko. To samo stanie się jak dodamy soku z cytryny.
Banany trzeba obrać i rozbabłać. Najlepiej przy pomocy blendera, należy zrobić z nich bez-grudkową papkę
W suchych składnikach robimy dołek i wlewamy zakwaszone mleko. Mieszamy dodajemy cukier i banany. Powinna powstać gęsta masa, wiec dodajemy jeszcze trochę soku z jabłek. Teraz wszystko dokładnie mieszamy przez chwilę.
Przygotowujemy foremki do babeczek. Najlepiej takie jeszcze z przed 20 lat, które stanowią dumę rodziny bo jeszcze nikt ich nie zgubił ani nie zniszczył.
Foremki lekko smarujemy oliwą przy pomocy ręcznika papierowego.
Nakładamy ciasto łyżką tak by wypełniło +- 3/4 wysokości foremki. Posypujemy sezamem.
Pieczemy około 20minut w rozgrzanym do 180stopni piekarniku.
I muza, może nie japoński ambient, ale też ładne. Powinnam puścić coś nastrojowego podkreślającego syf za oknem deszcz błoto i chmury małopolskie, ale tego nie zrobię dla zdrowia psychicznego mojego i Waszego.
nie dziwię się, że zniknęły ;)
OdpowiedzUsuńBabeczki bananowe wlasnie sie pieka, ciekawe, jak mi wyjda tym razem... Za pierwszym razem skonczylo sie porazka, strasznie zakalcowate byly... Ale sie nie poddaje, bo w smaku byly super. Tym razem dodalam jeszcze sody oczyszczonej (jak do muffinkow) i 2 zamiast 3 bananow. Czekam na rezultat ;)
OdpowiedzUsuńWiesz, ja jakoś niedawno je robilam i jakies takie gumowate wyszły. To jakiś przepis "na szczęście" chyba jest :D
UsuńAle daj znac czy wyszły!
w drugiej wersji babeczki wyszly zdecydowanie lepsze :)
OdpowiedzUsuńno to się cieszę! :)
UsuńWłaśnie mi się pieką! Widzę, że przepis dość "stary", ale właśnie na cos takiego miałam ochotę, a w domu 3 dojrzałe banany jak znalazł haha :D Ja dodałam trochę rodzynek sułtańskich do masy:) już widzę, że pulchnieją, także będzie później do kawki. Pozdrawiam! x
OdpowiedzUsuń