września 27, 2012

września 27, 2012

Kuchnia żydowska: Zupa porowa z miodem

Kuchnia żydowska: Zupa porowa z miodem


Ostatnie chwile słońca, absurdalnego lenistwa i spania do popołudniowych godzin. Nadchodzi polska szara jaśnień, krótki dzień, deszcze, zajęcia od rana do wieczora i dużo nowego.
W sobotę przenoszę się do Krakowa. Mam miliardy nie zapakowanych gratów. Cały pokój zwalony jest ubraniami, książkami,farbami i papierami. Nie mam pojęcia jak można zmieścić swoje życie w kilka kartonów. Największe pudło to szpeja do kuchni, różowe łyżki i mieszadła. Kolejne pokaźne pudło to rzeczy do szkoły czyli masa farb, węgli, szkicowników, płytek  i innych dziwactw, które oczywiście teraz wydają mi się arcy przydane. Ubrania mieszczą się w niebieskiej siatce z Ikei. Kosmetyki w wiklinowym koszyku. Rzeczy bardzo osobistych, chyba nie mam wcale.
Na prawdę tęsknie za latem już nie mogę się go doczekać. Ah przynudzanie!
W weekend czeka mnie malowanie kuchni i kombinowanie z balkonem. Chcę w rekordowo szybkim czasie z robić z niego przyjazny 'ogródek'. Już obczajam możliwość wyjścia na dach, kupna nowej kuchenki, zrobienia królestwa z euro-palet. Jeśli na chwilę zniknę to tylko dlatego, że maluję ściany, szukam desek pod zdjęcia, szukam biurka albo przekupuje jedzeniem współlokatorów. Swoją drogą ciekawe, moje dzińdziboły czytają WN.

Wegańscy kucharze i kucharki szukają inspiracji w kuchniach całego świata. Przyjęło się przez ogół (wręcz zostało nam to narzucone) iż mekką wegańskiego i wegetariańskiego jedzenia jest kuchnia indyjska. Tego oczywiście nie da się w żaden sposób podważyć bo wegetarianie w Indiach stanowią  ponad połowę populacji. Kolejnym wege ulubieniem jest strefa śródziemnomorska. Potrawy z tamtych rejonów charakteryzują się świeżością, ziołami, olbrzymią ilością warzyw. Pyszne makarony gotowane w aromatycznych  sosach, świeże jarzyny, zapiekanki i inne. Tej kuchni nie da się nie kochać, jest kolorowa i pachnąca. Idąc dalej oczywiście nasuwa się na kubki smakowe kuchnia Azjatycka i jej walory smakowe, orientalność, oryginalność, potrawy z woka, seitan, ukochane tofu i wymyśle pomysły na dania z ryżu.
A ja powiem Wam, że bardzo lubię kuchnie żydowską. To równie kolorowy i pełny warzyw wór smaków i aromatów.
Tak na prawdę kuchnia żydowska bywa bardzo wegetariańska. Pewne mięsa są zabronione w ogóle, inne nie powinny być łączone np produktami mlecznymi. Koszerność i przestrzeganie reguł koszerności prowadzi do tego, że wielu wyznawców dobrowolnie przechodzi na dietę wegetariańską, a stąd już bardzo blisko do weganizmu.
Kuchnia żydowska jest dość kosmopolityczna, znajdziemy tak włoskie przyprawy, produkty charakterystyczne dla Bliskiego Wschodu, ziała z krajów słowiańskich, wschodnioeuropejskie warzywa i kasze.
Zupa porowa wydaje się być w swojej prostocie czymś bardzo lokalnym.
A przecież Żydzi  to tułacze rozproszeni po całym świecie. Jednym z przystanków w ich wędrówce była/jest ziemia Polska.
Magicznym składnikiem tej zupy jest dodawany pod koniec gotowania słodki akcent kwiatowy. Można użyć jasnego sztucznego miodu, gęstego sosu z zielonych szyszek lub sosu klonowego





  • 2 duże pory
  • 3 małe ziemniaki
  • cebula
  • 2 ząbki czosnku
  • 1L wywaru z warzyw
  • szczypta rozmarynu
  • szczypta tymianku
  • sól
  • pieprz
  • płynny miód: wegański/sztuczny/naturalny
  • ewentualnie 2-4 łyżki mleka sojowego do zabielenia








♥ Cebulę obieram i kroję w kostkę. Wrzucam do rozgrzanego z oliwą garnka i lekko smażę.

♥ Usuwam z pora brzydkie zwiędłe liście. Przekrawam go wzdłuż i myję pod bieżącą wodą by wypłukać ewentualną ziemię schowaną między listkami.

♥ Pora siekam drobno i dodaję do cebuli. Niech warzywa się chwilkę duszą.

♥ Ziemniaka obieram, myję i kroje w kostkę. Dodaje do warzyw.

♥ Całość zalewam litrem wywaru z warzyw, którego przygotowałam wieczorem.

♥ Dodaję szczyptę tymianku, parę igiełek rozmarynu i czosnek.

♥ Wszystko powinno się zagotować i gotować około 5 minut. 

♥ Jeśli ziemniaki są miękkie odstaw zupę do ostygnięcia.

♥ Chłodniejszą zupę zmiksowałam. Jeśli jest taka potrzeb smakowych dodaj soli i świeżego pieprzu.

♥Zupę zabieliłam 3 łyżkami mleka sojowego.

♥ Do każdej porcji zupy dodaj łyżkę miodu/wegańskiego/sztucznego/naturalnego lub inny słód o kwiatowo korzennym smaku i aromacie.  

♥ Zupę podałam z prawie spalonymi grzankami.


W kuchni koszernej nie zabiela się zup śmietaną ani mlekiem, gdyż większość potraw przygotowywanych jest bulionie mięsnym, a to nie zgodne z zasadami.


 















września 22, 2012

września 22, 2012

'Chłopskie Jadło': wegańska kaszanka!! (przepis z przymrużeniem oka )

 'Chłopskie Jadło': wegańska kaszanka!! (przepis z przymrużeniem oka )



września 18, 2012

września 18, 2012

Zupa warzywna inspirowana Azją

Zupa warzywna inspirowana Azją

Na początek polecam  bardzo fajny 30 minutowy film. Making the Connection. Na prawdę, jeśli jeszcze go nie widziałaś/eś oglądnij proszę, bo warto.

Przepiękny, ciekawie nakręcony, turbo superowy film. 
Film podzielony jest na kilka części, w każdej inny bohater opowiada o sobie, czym się zajmuję i dlaczego jest weganem/ka.
To nie jest żaden ostry propagandowy film.
To konkretni ludzie , rzeczowe argumenty, piękne zdjęcia, cudowne podsumowanie.
Weganizm to zdrowie, pasja, zabawa, nowoczesność, piękno, świadomość, empatia...
Mnie oczywiście najbardziej podoba się 1 część:P
Film z polskimi napisami :) lub po angielsku w HD -----> http://vimeo.com/15849273





Wracając do wynaturzeń.
O boożeenkoo jest już jesień! Taka prawdziwa, najprawdziwsza. W nocy jest pierońsko zimno, w dzień już można zapomnieć o kusych spodenkach i zwiewnych bluzeczkach. Budzę się rano, widzę przez oko błękitne niebo. Wstaję z łóżka , mój wzrok wyrównuje się z liną horyzontu i tak ukazuje się w całej okazałości pochmurna szara rzeczywistość. Drzewa tracą liście jak po naświetlaniu. W kałużach przeglądają się pobliskie samotne koty bez lewego oka i z krzywym ogonem. Tak wygląda ranek w mieście K. oo jaaa cieeeee od 19 jest już ciemno od 16 robi się chłodno. Musiałam wyciągnąć swoją wielką, za dużą, zieloną kurtkę typu >>homeless<<, by łagodnie wpisać się w tą okropną sytuację.
Pamiętam te październiki jak jeszcze biegałam na akademię w baletkach i chodziłam na sorbety do Wencla. A teraz co ? Czekają mnie gumiaki, kartony i ogłoszenia, że kupię lodówkę.
Nakręcam się jak bączek, że ten październik to będzie  masakra, a cała zima moim osobistym piekłem.
Już włączył mi się tryb narzekania, na wszystko od koloru ścian budynków, swoją własną głupotę. Siedzę w getrach i wełnianych skarpetach, starej punkowej koszulce, molestuje nerwowo kotkę, która ewidentnie nie chce być molestowana ( ale na tym polega molestowanie c'nie) Wiem, że idzie zima!!! Bo jest mi zimno!!!
Zielony szatan! :)

Na rozgrzanie zrobiłam zupę. Tak mnie rozgrzała, że po 3 łyżkach wróciłam do garnka i zaczęłam wyławiać kawałki zielonej chilli, żeby mi się rodzina nie spaliła. Tyle czyta się o samozapłonach, a tak mało się wie skąd się właściwie biorą. Ja wiem, z domowych, hodowanych, niewinnie wyglądających zielonych chilii.





  • kawałek ugotowanego seitana *
  • 1 cebula 
  • 1 marchewka
  • 3 szklanki wody
  • kolba kukurydzy
  • 4 liście kapusty pekińskiej
  • szklanka mleka sojowego/2 łyżki śmietany kokosowej
  • oliwa
  • suszona trawa cytrynowa
  • 2 liście limonki
  • odrobina świeżego zielonego chilli dosłownie kawałek wielkości paznokcia
  • sól 
  • pieprz
  • listki szpinaku





*użyłam czeskiego seitana w proszku, czyli sam gluten. Wymieszałam z woda na kulę wielkości pięści, lekko zgniotłam na placem i ugotowałam w wodzie z przyprawami. (sól, pieprz, ziele angielskie, liści laurowym itp)


Namocz trawę cytrynową w wodzie, przez około godzinę.

♥  Seitana ugotuj osusz i pokrój w słupki. Usmaż na bardzo rumiano, z każdej strony i przełóż na ręcznik papierowy, by seitan osuszył się z nadmiaru tłuszczu. 
 

Cebulę pokrój w kostkę i wrzuć do garnka z łyżką oliwy. Podsmaż ją chwilę.

Marchewkę obierz umyj i pokrój w cienkie słupki. Dorzuć do cebuli i podsmażaj chwilę od czasu do czasu mieszając.

Dodaj 3 szklanki wody. Posól i popieprz. Zgnieć nożem i pokrój drobno, wcześniej  namoczoną trawę cytrynową i dodaj razem z 2ma listkami limonki do zupy.

Garnek przykryj niech zupa się zagotuje

Obierz nożem kukurydzę i dodaj ją do zupy. Niech całość pogotuję się około 5 minut. Niech warzywa będą al dente.

Jeśli lubisz ostre potrawy i chcesz zaryzykować, pokrój kawałek zielonej, świeżej chili. Usuń ziarna, a papryczkę pokrój i dodaj do zupy. Uważaj na oczy. Zupa w mig zrobi się ostra.


Pokrój liście kapusty pekińskiej i dodaj do zupy. Wymieszaj. Kapusta nie musi się gotować. Zupa ma mieć świeży charakter.

Dolej 1 szklankę mleka roślinnego lub 2 łyżki śmietany kokosowej. To lekko złagodzi ostry smaczek.

Wyłów liście limonki i dopraw jeśli jest potrzeba solą.


Rozlej zupę z dużą ilością warzyw. Na wierzch połóż parę słupków seitana i przystrój posiekanymi świeżymi liściami szpinaku.

Pychota!















września 17, 2012

września 17, 2012

Mleko z orzechów włoskich! Szybko i surowo :D

Mleko z orzechów włoskich! Szybko i surowo :D





Mleko można robić z wielu roślinnych produktów. Płatków owsianych, ryżu, migdałów i wszystkich istniejących na świecie orzechów. Ja mam w domu jeszcze worek nie ołupanych orzechów włoskich,wysuszonych z zeszłego roku. Chyba mam wreszcie porządną motywację, żeby je wyłuskać!

Orzech włoski to bardzo popularne w Polsce drzewo, więc jeśli macie takie w okolicy i macie  możliwość pozbierać orzechy w drodze do pracy, szkoły, zachęcam! Same korzyści. Pamiętajcie o tym bo jaśnień tuż tuż. Orzechy powoli zaczynają spadać nam na głowy :)


Kubek orzechów włoskich namocz w wodzie na noc.

Dobrze wypłucz orzechy. Jeśli używasz suchych orzechów, skórka odpadnie i woda zrobi się bardzo brązowa.

'Czyste' orzechy zalej podwójną ilością wody.

Zblenduj.

Przepuść ciecz przez dwuwarstwową gazę. 

Włola! Jest pyszne!

Dla smaczku można dodać łyżkę brązowego cukru lub podgrzać mleko z laską wanilii. 



I śliczny filmik o mleku z orzechów :)

września 13, 2012

września 13, 2012

Kurki w sosie śmietanowym ( 2 sposoby)

Kurki w sosie śmietanowym ( 2 sposoby)



września 10, 2012

września 10, 2012

Gruszka Chińska duszona w winie

Gruszka Chińska duszona w winie





Gruszka chińska Pyrus pyrifolia, nashi, lub ナシ

Jestem szczęśliwą właścicielką małego drzewka, na którym rosną owoce chińskiej gruszki. Tak nazywamy ten owoc w Polsce, a na świecie znana jest po  prostu jako odmiana Azjatycka. Gruszka ta rośnie na ziemiach całego Dalekiego Wschodu, w Chinach, Korei, czy Japonii.
Z czasem gruszka azjatycka poprzez Nową Zelandię i Australię przybyłą do Europy, między innymi na moją działkę. W sklepach ogrodniczych stacjonarnych i w internecie można kupić 2 letnie drzewka tego owocu. Jeśli, ktoś ma na tyle miejsca w ogrodzie, żeby żeby ją posadzić, zachęcam. Drzewko nie jest wielkie, a już po 2 latach daje owoce!

Odmiana ta charakteryzuje się oryginalnym smakiem jak i wyglądem.  Owoc swym kształtem przypominającym bardziej jabłko niż gruszkę. Ma zielono-żółtawą prążkowaną skórkę.
Owoc jest twardy , struktura miąższu lekko ziarnista, ale bardzo zwarta. Pomimo tego, że wydaje się być krucha, jest niebiańsko soczysta! Smak przypomina mi połączenie smaku gruszki pospolitej z śmiesznym słodem, jak z landrynki.
Pychota, wykorzystywana w kuchniach całego świata. Oczywiście najlepiej smakuje zerwana prosto z drzewa.

Musze przyznać, że deser jest znakomity. Wyjątkowy, smaczny i piękny. Sos uzyskany z karmelizowanych owoców i cukru w winie jest niedoopisania. Gęsty, słodki z wytrawną głębią i pięknym aromatem. Gruszka dzięki temu, że duszona jest ze skórką łatwo się kroi, ale nie rozpada się na widelcu. Polecam jako popisowy deser na uroczystościach.




  • 4 gruszki
  • 2 brzoskwinie
  • czerwone jasne wytrawne wino
  • łyżeczka cynamonu
  • łyżeczka cukru z wanilią
  • 2 łyżeczki miodu sztucznego
  • szczypta suszonego rozmarynu
  • 4 łyżki brązowego cukru
  • sok z 1 limonki












♥  Nie obierałam gruszek ze skóry, bo bardzo podoba mi się ich oliwkowy kolor. Pomimo tego, że skórka jest twarda, podczas duszenia w winie mięknie.

♥ Odcięłam górna część gruszki, tam gdzie jest ogonek. Wydłubałam nożem ostre części z nasionami. Tak powstał nie duży i nie za bardzo głęboki dołek. Trzeba uważać, by nie przebić się przez cała gruszkę. 

♥ Nacięłam nożem lekko skórkę dookoła owocu.

♥ Brzoskwinie umyłam przekroiłam na pół, wyciągnęłam pestkę a miąższ pokroiłam w drobną kostkę.

♥ Gruszki nafaszerowałam brzoskwinią.

♥ Przełożyłam gruszki do rondla.

♥ 2 łyżki miodu rozlałam po owocach i wokoło nich.

♥ Dałam po łyżce wina do środka owoców. A resztę rozlałam wokoło nie. Około 1 i  1/2 szklanki.

♥ Wycisnęłam do rondla i na owoce sok z 1 limonki

♥ Osypałam całość cukrem, szczyptą suszonego i rozdrobnionego w palcach rozmarynu. Każdy owoc pokruszyłam lekko cynamonem i cukrem z wanilią.

♥ Przykryłam rondel. Całość dusiłam na małym ogniu około 40 minut. O czasu do czasu odkrywałam i małą łyżeczką zgarniałam sos z pomiędzy owoców i polewałam nim gruszki.

♥ Po mniej- więcej 40 minutach odkryłam rondel i gotowałam owoce przez chwilę, aż nadmiar alkoholu wyparuje.

♥ Podawać najlepiej na ciepło polane powstałym sosem. Przystroiłam listkiem mięty i rozmarynu




września 09, 2012

września 09, 2012

Ciasto z dyni.

Ciasto z dyni.




Ogólnie nie jestem w stanie myśleć, bo myślę o jednym. O tym, że historia się źle skończyła.
Więc zajmuję swoje ręce na miliard sposób. Byłam ma działce, nosiłam kabaczki, potem wysadzałam cząber, zbierałam czarnuszkę i ogarniałam inne zioła. Podlewałam pomidory, zbierałam gruszki chińskie i mirabelki.
Potem robiłam przystawki na imieniny imieniny babci. Ogólnie gotowałam i piekłam co się da. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że pomimo tego, że dużo pieczę to totalnie nie mam apetytu. Zrobiłam listę dań, które chcę wypróbować i opracować na najbliższy czas. Założyłam pinterest w podobnym celu, jak i dla zabicie czasu. Oglądnęłam 2 sezony masterchef. Wygrzebałam książki o typografii, które miałam przeglądnąć w wakacje. Niestety nic kreatywnego ze mnie nie wychodzi, bo kreatywność równa się z myśleniem. A na myślenie mam słabą ochotę.  Słucham modern classic smentów i staram się nie rozpaść na kawałki.

Co 30 minut jest okej, oddycham spokojnie i jestem ponad wszystkim. Nagle BOOOM! Czuje ucisk z w klatce piersiowej, każdą kość w nogach, ciężar na ramionach. Kładę się na podłodze, czuje się jakbym była przeźroczysta, nabieram kolorów jasnego drewna, na którym leże. Teraz już wiem o co chodzi z kameleonami. To biedna zwierzęta z ciągłą depresją.
Słońce mnie razi jak na ostrym kacu, a każdy najmniejszy zgrzyt, odległy dzwięk wbija mnie jeszcze mocniej w podłogę.

Pomimo tego, że od paru dni w Małopolsce lato pełną parą, zrobiłam bardzo jesienne słodko-wytrawne ciasto. Kruchy placek, a na nim mocno aromatyczna słodko -korzenno gorzka masa. Deser idealny do kawy i na nieobliczalne stany emocjonalne.




  • 1kg kawałek dyni
  • 1 1/2 szklanki przesianej przez sitko mąki
  • 3-4 łyżek mleka sojowego
  • 3 łyżki cukru
  • niecałe pół szklanki oleju
  • szczypta kardamonu
  • szczypta soli

  •  sok z połowy cytryny
  • 2 + 4 łyżki  brązowego cukru
  • 4 łyżki skrobi kukurydzianej
  • 1 kopiata łyżka gorzkiego ciemnego kakao
  • szczypta soli
  • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • łyżeczka cynamonu
  • 150ml  słodkiej śmietany sojowej (użyłam soyatoo




♥ Dynie obierz ze skórki pokrój w kostkę. Dodaj 2 łyżki cukru i sok z cytryny. Wymieszaj o odstaw w chłodne miejsce najlepiej na  10 h.

♥ W dużej misce przesiej mąkę, dodaj sól, kardamon i 3 łyżki mleka sojowego. 
Powili dolewaj oliwę i zacznij wygniatać ciasto. Powinno wyjść kruche i zwarte. Jeśli wydaje się być za suche, dodaj jeszcze trochę mleka roślinnego.  Zawiń w folie i odstaw do lodówki. 

♥  Nagrzej piekarnik do 180 stopni. 

♥ Odsącz kawałki dyni z powstałego soku. 

♥ Dodaj do dyni kakao, skrobię kukurydzianą, proszek, sól, cukier cynamon i wszystko zmiksuj blenderem na mus.

♥  Teraz dodaj pół opakowania gęstej śmietany (czyli około 150ml) i delikatnie wymieszaj szpachelką.

♥ Wyciągnij ciasto. Postaraj się je rozwałkować na cienki placek i przełóż do przygotowanej formy. 
Mnie nie zawsze udaje się rozwałkować kruche ciasto na oliwie. Czasami lepiej wyłożyć formę ciastem przy pomocy palców. 

♥ Ciasto włóż do piekarnika na 10 minut.

♥ Po tym upływie czasu wyciągnij ciasto i wlej na nie przygotowaną masę z dyni.

♥ Całość można posypać  startą na tarce dynią. Około 2 łyżek wiórków.

♥ Ciasto pieczemy w 170 stopniach około 1h.

♥ W środku powinno być miękkie i mokre. 

♥ Podawać z ubitą śmietaną sojową.     






września 07, 2012

września 07, 2012

Galette z gruszkami na francuskim cieście.

Galette z gruszkami na francuskim cieście.

września 03, 2012

września 03, 2012

Dynia numer raz

Dynia numer raz


Była już długa notka, teraz będzie skromnie. Sezon na dynie rozpoczęty. Pierwszą już zerwałyśmy, taką i tak najmniejszą. Na działce czekają jeszcze chyba z 4 olbrzymki. Nie mam zielnego pojęcia jak je dotaszczymy do samochodu! Są ogromne i ważą pewnie miliard. Trzeba będzie pożyczyć od sąsiada taczki, albo toczyć je na balach.
W związku, że w sobotę opitoliłyśmy całą dynię na grillu i była PYSZNA naszła mnie ochota zjeść dynię i dzisiaj. Oczywiście z piekarnika to nie to samo, co taka z nad żaru.
Zjadłam taką dynie z pastą z bakłażana. Ojej jakie to było dobre i aromatyczne! Nie wyobrażam sobie życia bez piekarnika.
Dynia jest słodka i miękka. Skórka, również staje się miękka. Trzeba jeść na ciepło, bo ciepła jest najsmaczniejsza. 


  • kawałek dyni
  • sól
  • tymianek
  • imbir
  • oliwa

♥ Dynie umyj dokładnie i przekrój na mniejsze części. Potrzebne bedzie około ćwiartki.

♥ Ja nie obierałam dyni ze skórki, po upieczeiu i tak jest miękka. Pokrój ją tylko na kawałki.

♥ Ułóż dynię na blaszcze.

♥ Posyp solą, suszonym imbirem i tymiankiem (najlepiej świeżym).

♥ Skrop dynię lekko oliwą.

♥ Piecz w 200stopniach do momentu aż zacznie się rumienić.





Pasta:

  • parę kawałków upieczonej dyni
  • starty imbir 
  • 2 ząbki czosnku
  • szczypta kuminu 
  • szczypta pieprzu
  • czarnuszka


♥ Kawałki dyni przełóż do miseczki w której bedziesz miksować.

♥ Dodaj przyprawy, odrobinę (wg gustu ) startego imbiru i czosnek.

♥ Wszsytko zmielaj.

♥ Na koniec posyp pastę czarnuszką.

♥ Mniam!









września 03, 2012

września 03, 2012

Paszteciki z kabaczka i dużo dobroci :)

Paszteciki z kabaczka i dużo dobroci :)




Na wstępie podziękuje bardzo za nominację do Versatile Blogger Award, która trzymałam od Mama Alergika Gotuje ! Nie do końca wiem o co chodzi i co to jest, ale i tak się cieszę.
Oto zasady zabawy:
  • nominować 15 blogów, które twoim zdaniem na to zasługują
  • poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów
  • ujawnić 7 faktów dotyczących samego siebie
  • podziękować nominującemu blogerowi u niego na blogu
  • pokazać nagrodę The Versatile Blogger Award u siebie na blogu
 Wybrać 15 blogów to trudna sprawa! Sama obserwuje i czytam ich chyba ze 100 i nie są to tylko blogi kulinarne, ale i modowe, DIY.  Dlatego nie podam 15 blogów bo nie chciałabym kogoś pominąć. Strasznie lobię oglądać i czytać wpisy koleżanek (i kolegów) po wegańskim fachu. Dlatego jeśli ktoś tylko ma ochotę dołączyć do łańcuszka zapraszam. Macie mój głos! 
Blogowanie jest super, dlatego popieram i ściskam każdego/dą bloggera/rkę! 
Mega super sprawą jest dzielenie się swoimi pasjami i zajawkami z innymi. Blogowanie to przyjemna czynność. Bardzo relaksacyjna i w sam raz do porannej kawy. Dlatego jeśli chcesz wziąć udział w łańcuszku, typuję Ciebie.

7 faktów dotyczących mnie? no to trafione

1. Jestem osobą, która bardzo dużo mówi, hałasuję. Mówienie o sobie i zwracanie na siebie uwagi nie jest dla mnie jakąś strasznie sprawą. Oczywiście w granicach rozsądku, nie jestem klaunem ani jakim totalnym egocentrykiem. Ludzie, którzy mnie znają wiedzą, że po prostu wszędzie jest mnie pełno, taki mam charakter. Bloga mimo wszystko prowadzę anonimowo, ale chętnie powynaturzam się tutaj. Bo lubię, bo tak. 7 faktów właściwie to strasznie mało.  Mogłabym je wykorzystać do szerzenia światopoglądu i przedstawiania pięknych idei. Zakładam, że teraz jest czas na zabawę, więc pozwolę sobie popieprzyć od rzeczy, sprawdzić błędy ortograficzne i już nigdy do tego wpisu nie wracać.

2. Tak na prawdę, nie jestem blogującym kotem.

3. Oprócz totalnego oddawania się gotowaniu, dużą część swojego życia spędzam na rysowaniu, malowaniu i innym kreowaniu plastyczny.  Studiowałam malarstwo na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, teraz od października będę studiować grafikę. Jest to najcudowniejsza rzecz pod słońcem. Oddaję się temu w pełni. Uwielbiam rysunek. Uważam, że jako dziecina i technika jest nie doceniana i ograniczana. Wkurzam się jak ludzie sprowadzają rysunek tylko do badziewnych komiksów, kolorowanek i akademickich studyjnych aktów.

4. Jestem nocnym markiem. Mam chyba zaburzenia snu. Nie śpię do 3-4 w nocy. W roku szkolnym przystosowuję się i wstaję o normalnych porach co daje mi około 3-4 godzin snu. Potrafię tak funkcjonować. W wakacje potrafie nie spać cała noc, za to chętnie prześpię pół dnia.

5. Mówią, że jestem cyborgiem. Nie zaprzeczam. Na rękach widaćn jak lekko spod skóry wystają mi małe niebieskawe kabelki.

6. Pomimo swojej otwartości luźnego i często bezobciachowego sposobu bycia, jestem osobą ostrożną,nieufną i perfekcjonistyczną. Wole zrobić coś sama, niż poprosić o pomoc czy przekazać zadanie innej osobie.

7. Szukam męża. Najlepiej, żeby był czarny i rapował. 

8. Nie lubie jak ktoś mi dyktuje zasady. Nie łamie ich, ale naginam. Stąd ten 8 fakt. 


Miałam cudowny weekend. 
Osiągnęłam 100 czytelników i czytelniczek! 
W pt cały dzień piekłam. Potem zrobiłam sobie przerwę i pojechałyśmy z psióami na babski wieczór do Katowic do pizzerii Len Arte. Napchałam się ogromną pyszną wielką pizzą z grillowaną cukinią i bakłażanem. A potem wróciłyśmy do domu piec. Wstyd mi strasznie! Piekłyśmy do 2 na ranem ciasto drożdżowe, które okazało się totaaaaalnąąą porażką! Serce mnie boli jak to pisze. Ale tak, bywają takie dni, kiedy pieczenie nie-wy-cho-dzi. Oczywiście, takich dni zdarza się bardzo mało, toteż jak nadchodzą... sytuacja boli przeogromnie! 

Wstałyśmy o 7;30. Za dużo nie pospałyśmy, spakowałyśmy graty i pojechałyśmy do Krakowskiego Bunkra Stuki na Bazar Kulinarny. 
Było znakomicie! Z powodów od nas nie zależnych do końca, zwinęłyśmy się wcześnie bo o 15.  
Cudowna sprawa takie gotowanie. Nie powiem byłam potem padnięta. W pewnym momencie robiłam sałatkę, smażyłam placki i dusiłam fasolkę, rozmawiałam z 3 osobami naraz i miałam niezłe hallo w głowie :D Ale to jest to ! Power!
Pogoda oczywiście musiała dać w kość. Na początku rozstawiamy się przed Bunkrem było ślicznie, zielono, kosze wypełnione warzywami ozdabiały każde stoisko. Dziewczyny z sklepu Melasa przyniosły ze sobą torby smakołyków. Ja wystawiłam ciasta, dostałyśmy kuchenkę i było cacy. Oczywiście zaczęło padać i musieliśmy się przenieść do środka galerii. I tak zaczęła się zabawa. W tle przygrywali nam super dj'e. Pan grajek Dj Edee Dee jest szalony i zajebiście umilał nam czas repertuarem idealnie komponującym się z moimi gustami muzycznymi. Chciało się tańczyć.

Buraki i fasola gotowały się ponad godzinę. Zrobiło się od pary bardzo ciepło. W tym czasie piekłyśmy na deszczu chlebek. Biegałam tak i z powrotem. Kanapeczki z pastą rozeszły się w dosłownie w chwilę.

Przepisy z Bazaru umieszczę za jakiś czas. Niestety nie zrobiłam zdjęć, wiec będę musiała powtórzyć potrawy w domu.
Upiekłam ciasto z cynamonem i gruszkami oraz rozmarynowe z brzoskwinią.
Na przystawkę przygotowałam pastę z ciecierzycy z octem balsamicznym i czosnkiem niedźwiedzim na grillowanym chlebku.
Była tez zielona surówka z wszelakich sałat z sokiem z cytryny i przyprawami.
Głównym daniem były placki buraczano-marchewkowe, które wszystkim bardzo smakowały ,a ja cieszyłam się z tego niesamowicie. 
Zrobiłam też białą fasolkę z porem z pietruszką i kolendrą. Była równie smaczna.
I tak gwoździem programu była dynia z grilla. Zmiażdżyła wszystko inne co przygotowałam. Dlatego też bardzo się cieszę. Przenośny grill zrobił robotę! Postawiłam na lokalność i prostotę. Taki polski slow food.
Pozwolę sobie przytoczyć zdjęcie dyni autorstwa  Veggie Porn
Resztę zdjęć z imprezy można zobaczyć na profilu. Są śliczne! 
Zdjęcie należy do ekipy Veggie Porn http://veggieporn.tumblr.com/


Oj było bardzo kolorowo. Dostałam parę konfiturek, dżemów i cudowną pastę z bakłażana (którą właśnie się zajadam). Taka wymiana to ganiany pomysł. Wiem, że  konfitury można zrobić samej albo ukraść od babci, ale tu chodzi o gest i radość z wymiany!  

Bardzo dziękuje wszystkim za rozmowę i ciepłe słowa. Zajebiste uczucie ugotować coś dla kogoś obcego i potem usłyszeć, że było pyszne. Kocham to niezmiernie!!!! Wróciłam do domu totalnie wykończona , ale z drugiej strony tak maksymalnie naładowana energią i pozytywnym myśleniem. Czekam na kolejna edycję myślę nad przepisami i zacieram rączki. 
Dziękuje Rudej i Lydce z Melasy za zabawę przy stoisku, za męczącą prace przy tarciu buraków i że w ogóle zaproponowały mi wspólne gotowanie.
Dziękuje Asi za podwózkę i pomoc w ogarnianiu.
Organizatorom za wydarzenie i wszystkim innym za towarzystwo i dużo śmiechu!
♥ 


Nadrabiam z przepisami. Wrzuciłam na facebooka ostatnio zdjęcie. Nie wiem jak nazwać tę przekąskę, faktycznie paszteciki brzmią okej. 

Oto paszteciki z kabaczka. Wiem, że dla nie których i chyba encyklopedycznie kabaczek i cukinia to to samo. Ludzie, którzy widza między nimi różnice (a zaliczam się do takowych) mogą być posądzeni o pewne urojenia i wybujałą fantazję. Nigdy nie zaprzeczałam temu iż mogę  być trochę szalona!
Paszteciki wsunęłam jako dodatek do zupy z cukinii (wiem hahahahaha) 
Smaczniusie!



  • pół średniej wielkości kabaczka
  • marchewka
  • 2 łyżki mąki ziemniaczanej
  • sól
  • świeży pieprz
  • tymianek suszony
  • parę posiekanych listków bazylii
  • 2 łyżki oliwy + łyżka do smarowania formy












♥ Kabaczka myjemy i przekrawamy na połowę. 

♥ Nie obieramy ze skórki bo  nie ma sensu. Całość trzemy na tarce o grubych oczkach.

♥ Lekko solimy i odstawiamy.

♥ W tym czasie myjemy i obieramy marchewkę i ścieramy na tej samej tarce.

♥ Jeśli przez ostatnio 5minut kabaczek puścił soki to odcedzamy go

♥ Mieszamy kabaczek z marchewką. 

♥ Dosalamy, pieprzymy, dodajemy szczyptę suszonego tymianku i siekamy drobno bazylię.

♥ Odlewamy około 2 łyżek stołowych oliwy i 2 kopiate łyżki mąki ziemnaczanej. 

Wszystko dokładnie mieszamy by składniki się połączyły i powstała gęsta papa 

♥ Sprawdzają się foremki i blachy na babeczki. Pędzelkiem spożywczym należy lekko otłuścić spód foremki. (Można osypać spód otrębami, lub mąką tarką jeśli boimy się, ze masa może przywrzeć. )

♥ Nakładamy po  łyżce masy do każdej z foremek. 

♥ Paszteciki pieczemy w temperaturze 170 stopni około 40 minut. Niech paszteciki się zarumienia.

♥ Po upieczeniu należy trochę odczekać by przysmak ostudził się i by łatwiej odchodziły od blaszki.

♥ Można podawać same lub z warzywnym sosem. Pycha jako przekąska lub dodatek do dania głównego.